Podsumowanie | Razer Naga

Razer Naga to ciekawa myszka, ale nie nadająca się do gier kategorii First Person Shooter, głównie przez położenie 12-przyciskowego panelu bocznego. Testowałem tę myszkę przez ponad 3 tygodnie i ciągle wciskałem omyłkowo jakieś przyciski klawiaturki numerycznej. W Quake Live kończyło się to zmianą ShotGuna na Piłę Łańcuchową, najczęściej w środku zaciętego pojedynku i stratą fraga. Stworzono ją dla wielbicieli MMO i innych RTS-ów. Niech tak zostanie.

Naga spisuje się bardzo dobrze na najpopularniejszych podkładkach dla graczy. Na blacie biurka trochę gorzej, gdyż głośno „szura” po jego powierzchni. Dużo głośniej niż SteelSeries Ikari Optical. Teflonowe ślizgacze Razera współpracują lepiej z „twardymi” podkładkami, ale to na „miękkich” działają bezszelestnie. Sensor laserowy o czułości maksymalnej 5600 DPI to majstersztyk Razera, znany z bezprzewodowej Mamby. Pracuje wydajnie na każdej z testowanych powierzchni.

Najnowszy dostępny w Europie produkt Razera jest estetyczny, solidny i poniekąd ergonomiczny. Do jego produkcji użyto wysokiej klasy komponentów, powodujących jednak nadmierną potliwość dłoni po dłuższych partiach intensywnej rozgrywki. Połyskliwe tworzywo idealnie odwzorowuje odciski palców i uwidacznia wszelkie rysy. Antypoślizgowa, gumowana warstwa wierzchniej części obudowy też nie jest bez wad. Tłuste plamy rzucają się w oczy, aczkolwiek można je łatwo usunąć.

Kto kupi tę myszkę za ponad 300 zł, dedykowaną graczom MMO? Na pewno nie fani Counter-Strike’a, Quake’a czy Call of Duty. Będą to gracze MMO. Razer Naga świeci na niebiesko i ma „tak bardzo mi potrzebny” 12-przyciskowy panel na lewym boku, dzięki któremu kolejne levele będą wchodzić, jak w masło.

* Funkcja dostępna (od końca stycznia 2009 r.) po aktualizacji oprogramowania do wersji v2.0 lub nowszej.

• 1
• 2
• 3
• 4