SteelSeries Ikari Optical | Recenzja
Opakowanie Ikari jest przyjemne dla oka, nawet praktyczne, gdyż jest wielokrotnego użytku. Gdyby jednak było mniejsze, świat by się nie zawalił / fot. cwirek |
W dobie internetu, opakowanie (w potocznym znaczeniu tego słowa - pudełko) traci na znaczeniu, jeśli chodzi o funkcję promocyjną. Teraz gdy rozważamy zakup jakiegokolwiek sprzętu, poszukujemy go najpierw w sieci, dopiero później zaglądamy na sklepowe półki, by zapoznać się z produktem. O ile w przypadku produktów spożywczych zakupu dokonujemy w tradycyjny sposób, to przy nabyciu myszki komputerowej, 90 proc. z nas najpierw przeszukuje internet, zwłaszcza gdy rozważamy kupno tak niecodziennej (rzadko spotykanej) myszki, jaką niewątpliwie jest SteelSeries Ikari.
Mimo tego, inżynierowie ze SteelSeries zadbali by ich produkt prezentował się należycie na sklepowej półce. Kierowali się zapewne słowami pewnego mędrca: opakowanie ma zabezpieczać to, co sprzedaje, i sprzedawać to, co zabezpiecza, gdyż po raz pierwszy użyli opakowania wielokrotnego użytku. O dziwo możemy je otwierać i zamykać, nie rozdzierając niczego, a dodatkowe tektury w środku - mimo że nie zostałyby ocenione pozytywnie przez ekologów, gdyż ci dążą do minimalizacji opakowań i materiałów - stabilizują pudełko i dają poczucie bezpieczeństwa. Możemy być pewni, że pakując naszą myszkę w daleką podróż nie ulegnie ona zniszczeniu, chociaż mam wątpliwości co do wytrzymałości przezroczystego plastiku.
Pudełko jest wykonane z dobrej jakości tektury, nadruk jest przyjemny dla oka, a pomarańczowe hasła „Pro Gaming” przykuwają naszą uwagę. W lewym dolnym rogu wyczytamy, iż w Ikari Optical został zastosowany sensor optyczny, przystosowany do gier FPS (First Person Shooters). Kolejny punkt mówi, iż mysz nie wymaga instalacji specjalnych sterowników (ang. driverless), podczas turniejów LAN-owych. Trzeci obrazek odpowiada za LED widoczne na lewym boku myszki, informujące nas o czułości, z której aktualnie korzystamy.
Zawartość opakowania: mysz, płyta z oprogramowaniem, instrukcja obsługi, naklejka oraz reklama pozostałych produktów SteelSeries. W tej cenie oczekiwałbym jeszcze przynajmniej pokrowca i dodatkowych ślizgaczy.
Pierwsze wrażenie jest nie najgorsze. Zastanawiać może tylko pozłacany wtyk USB, czyżby producent wykonał strzał do własnej bramki? / fot. cwirek |
Po otwarciu pudełka, Ikari ukazuje się w całej okazałości. Dostajemy do ręki czarno - srebrzystoszary kawałek plastiku, podłączony kablem (oplecionym włóknem tekstylnym) do portu USB. Na pierwszy rzut oka, wielu moich znajomych mówiło, iż jest to przeogromna myszka, jednak gdy poprosiłem ich by z niej skorzystali, potwierdzili komfort jej użytkowania. SteelSeries przyłożyło się do ergonomii. Spory plus. Do chwili pierwszego kontaktu z Ikari myślałem, że najdoskonalsze kształty myszki stworzył Logitech, przy okazji MX500, teraz jestem świadom swojego błędu. Myszki Logitecha są sporo wyższe, przez co dłoń nie leży w naturalnej pozycji na myszce.
Kolejnym atutem duńskiego produktu (wyprodukowanego w Chinach) są fabrycznie dołączone ślizgacze teflonowe. Szkoda tylko, że są tak sporych rozmiarów, bo jak mówią prawa fizyki, im mniejszy jest kontakt z podłożem, tym mniejsze tarcie. Nie wpływa to jednak negatywnie na pracę.
Jedyne co mnie dziwi, to pozłacany wtyk USB. Wiadome jest przecież, że nie wpływa to w żaden sposób na zwiększenie wydajności pracy, tak samo jak w przypadku pozłacanego mini-jacka w słuchawkach. Jest to zwykły chwyt marketingowy, a pamiętamy przecież, jak kilka miesięcy temu spece od PR w SteelSeries narzekali na nieetyczne taktyki stosowane przez Logitecha czy Razera - w oryginale, po angielsku oraz po polsku. Busted!? A może to tylko dbałość o jak najwyższej jakości tworzywa? Oceńcie sami.
Przyglądnijmy się nieco głębiej ocenianemu produktowi. Na pierwszy rzut oka ciężko jest dostrzec różnice pomiędzy wersją optyczną a laserową, jednak po dłuższym zastanowieniu dochodzimy do kilku wniosków. Po pierwsze, główna część myszki (srebrzystoszara), na której kładziemy naszą dłoń została wykonana z całkiem innego tworzywa. Ta zastosowana w droższej wersji jest matowa, zbliżona w chwycie do tego zastosowanego na bokach gryzonia. Tutaj mamy do czynienia z połyskliwym plastikiem, który łatwo ulega zabrudzeniu, co widać na załączonych zdjęciach. Co więcej, dzięki temu tworzywu bez trudu o wzmożoną potliwość dłoni (a nie należę do osób z „wilgotnym uściskiem”).
Po drugie, w Ikari Optical rolka oraz ślizgacze są koloru czarnego, a w wersji laserowej są białe. Drobny szczegół. Trzecią cechą odróżniającą obie myszki jest nieobecny w optyku ekran LCD, na którym wyświetlana jest nazwa profilu. Wiąże się to z założeniem jakiego dokonali producenci, chcieli bowiem stworzyć myszkę, która nie potrzebuje sterowników, działającą zawsze i wszędzie tak samo bez względu na to czy odpowiedni program jest na komputerze czy też nie. Gracze mogą zaprogramować funkcje myszki SteelSeries Ikari Laser Mouse w domu i korzystać z nich na dowolnym komputerze. - czytamy w tłumaczeniu bloga SteelSeries. Funkcję, której próżno szukać w Ikari Optical, ale o tym w dalszej części artykułu, powróćmy do cech zewnętrznych.
Warto zwrócić uwagę na materiały zastosowane na brzegach myszki. Nie jest to tani plastik z chropowatą powierzchnią, mającą stawiać opór, jak to ma miejsce w A4Techach, czy guma używana przez choćby Logitecha, a zwłaszcza Razera. Tutaj mamy do czynienia z bardzo przyjemnym w dotyku tworzywem, przypominającym chwytem nubuk (miękka skóra, wyprawiona od strony lica, po jego uprzednim zeszlifowaniu - stosowana głównie w obuwiu, barwiona na jasny brąz, beż). Powierzchnia ta jest jednak bardzo podatna na zabrudzenia (choć bez problemu można je usunąć) i zarysowania, np. paznokciem. Nie ma tu jednak mowy o potliwości dłoni (co można zaobserwować na połyskliwej powierzchni) czy braku precyzji. Mysz trzymamy pewnie w dłoni.
Myszka była testowana na podkładkach SteelSeries S&S, SS QcK oraz Everglide Titan GamingMat / fot. cwirek |
Producenci nie zapomnieli, że człowiek ma pięć palców (a nie trzy), co potwierdza wybrzuszenie na prawej krawędzi myszy, na którym możemy wygodnie oprzeć serdeczny palec. O dziwo, mały palec tylko delikatnie muska powierzchnię podkładki, nie przeszkadzając w pracy, jak ma to miejsce w produktach innych marek. Z kciukiem nie ma również najmniejszych problemów, gdyż lewy brzeg myszki został odpowiednio wyprofilowany. Plus należy się również za rozmieszczenie przycisków bocznych, znajdujących się bezpośrednio nad kciukiem. Również przycisk zmiany czułości w locie (on-the-fly) jest w prawidłowym miejscu, tuż przed rolką, nie ma mowy o jego przypadkowym naciśnięciu.
Posłuchałem rady LUqa i ustawiłem w Panelu Sterowania (w ustawieniach myszy) szybkość wskaźnika na trzecią kreskę od lewej i zabrałem się za testy praktyczne. Mysz została przetestowana na trzech, jak to mówią laicy, profesjonalnych podkładkach do gry. Ikari Optical działa bez problemu na SteelSeries QcK, którego z racji stażu wolę nie fotografować, gdyż nie zdążyłem go uprać przed sesją zdjęciową. Kursor nie gubi się, a mysz działa bezszelestnie. Kolejne próby wykonałem na Everglide Titan GamingMat, moim ulubionym „szmaciaku”. Tutaj również nie spotkałem żadnego oporu w użytkowaniu. Mysz z tą podkładką współpracuje poprawnie.
Na koniec zostawiłem SteelSeries S&S, którego używam na co dzień. W odróżnieniu od poprzednich, jest to podkładka twarda, wykonana z plastiku o chropowatej powierzchni. Przyzwyczaiłem się już do delikatnego szelestu, jaki wydobywa się spod ślizgaczy gryzonia w trakcie użytkowania, więc mnie ten dźwięk nie drażni, ale są tacy, których będzie. Mysz współpracuje poprawnie z tą podkładką, nie widzę żadnych obiekcji. Mogę więc pokusić się o stwierdzenie, iż nowy produkt SteelSeries działa poprawnie na większości dostępnych na rynku podkładek dla graczy.
Na papierze specyfikacja techniczna Ikari Optical prezentuje się całkiem przyzwoicie. Szybkość przetwarzania obrazu na poziomie 6500 klatek na sekundę, co wobec 40 000 w Ikari Laser, 9000 w IE 3.0 oraz 6400 w Razer DeathAdder, nie jest wartością najniższą. Rozdzielczość dochodząca do 1600 CPI jest całkowicie wystarczająca, a maksymalne przyspieszenie rzędu 15 G, jest nieco niższe od tego w wersji laserowej (20 G). Co więcej, deklarowana szybkość przesyłu danych przez port USB wynosi, podobnie jak w droższej wersji myszy SteelSeries, 1000 Hz, co zapewnia czas reakcji naszego gryzonia na poziomie 1 ms.
Postanowiłem sprawdzić kilka parametrów, czy to co przeczytamy na kartce, pokrywa się z rzeczywistością. Badanie częstotliwości przeprowadziłem w kilku popularnych programach dostępnych na rynku, wszystkie wykazały wartości oscylujące wokół 1000 Hz. Jeśli chodzi o badania interpolacji za pomocą programu VMouseBench, kreska była ciągła, niezależnie od używanej rozdzielczości (czułości) gryzonia. Natomiast do badania akceleracji wstecznej posłużyłem się systemowym Paintem. Kręciłem kółka, pisałem kreski - wszystko przebiegło prawidłowo.
Naturalnym środowiskiem Ikari Optical są gry komputerowe, dlatego postanowiłem na chwilkę powrócić do mojej starej miłości, gry Wolfenstein: Enemy Territory. Kursor myszy nie gubił się w trakcie gry, myszka pracowała prawidłowo. Co więcej, produkt SteelSeries cechuje wysoki komfort użytkowania, precyzja ruchu oraz lekkość przy wciskaniu przycisków, które pracują niezwykle cicho. Mógłbym się jedynie przyczepić do rolki, która podobnie jak w wersji Laserowej jest bardzo hałaśliwa. W myszce tej klasy takie trzeszczenie jest niedopuszczalne, w końcu nawet w moim wysłużonym A4Techu Swop-80, scroll działa bezszelestnie.
Oprogramowanie |
1) 400 - 800 CPI,
2) 400 - 1600 CPI,
3) 800 - 1600 CPI.
Według mnie, istotnym mankamentem tej myszki jest dołączone oprogramowanie, którego tak naprawdę być nie powinno. Tak przynajmniej deklarowali twórcy, pisali w końcu, że mysz ma być pozbawiona sterowników. W zasadzie jest, gdyż ten program pozwala wyłącznie na zmianę trybów zmiany rozdzielczości, dostępnych za pomocą przycisku myszki. Projektanci mogli jednak pójść o krok dalej i pozbawić nas całkowicie potrzeby instalacji dodatkowego oprogramowania. Wystarczyło dodać jeszcze jeden przycisk, za pomocą którego wybieralibyśmy pomiędzy możliwościami 1, 2 albo 3, gdyż tylko do tego służy dołączony program.
Próżno tutaj szukać opcji tworzenia profili, z możliwością nadpisywania dodatkowym przyciskom różnych funkcji (makr), tak jak ma to miejsce w wersji Laserowej. Z przerażeniem patrzyłem w monitor, gdy zauważyłem, że nie mogę zmienić odnośników do bocznych przycisków w systemie operacyjnym (fabrycznie mamy przypisane opcje wstecz/dalej). Według mnie jest to spory minus. Na całe szczęście, w grze możemy dokonać już dowolnych kombinacji.
Zanim jednak włączyłem grę, napisałem w tej sprawie do przedstawicielki SteelSeries. Dlaczego w systemie operacyjnym, nie możemy zamiast wstecz/wprzód zaprogramować innych przycisków? Dlatego, bo wymagałoby to instalacji dodatkowych sterowników. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że zakup Ikari Laser, gdyby obie myszki różniły się wyłącznie sensorem, byłby zbyteczny.
Wstęp | Recenzja | Podsumowanie