Wrocław Q3 - ProMode
Na ten dzień czekałem dobre dwa tygodnie. Dawno już nie byłem na żadnej quake'owej imprezie (nie licząc turnieju, którego w ostatnią sobotę wakacji organizowałem) więc okazję do spędzenia nocki w towarzystwie znanych mi (nie tylko) graczy q3 odrazu wykorzystałem. Z każdym dniem dochodziły jakieś nowe informacje, aż do momentu kiedy wszystko było już wiadomo - co, gdzie jak i kiedy.Piątek 31.10. a.d. 2003
Jedziemy do Wrocławia
W piątek po wcześniejszym powrocie ze szkoły postanowiłem jakoś przygotować się do tej nocki. Zoptymalizować cfg (który nota bene na komputerze który był mi dany na te 10 godzin do dyspozycji wyglądał znacząco inaczej od tego mojego w domu), wysłać do na neta itp. Po godzinie napisałem newsa o nocce na esports.pl i zacząłem się już zbierać. Miałem już wyłączać kompa a tu na gg wbił mi sie MsT z informacją, że gracze cpma zmieniają cafe. No fajnie pomyślałem, takie info jak mam już wychodzić. No cóż, nie mam nic do Spider cafe (kawiarenka sama w sobie fajny klub, obydwały terminy eliminacji do CGL#3 organizowane przez Sergiego), lecz jest to klub daleko oddalony od "Matrixa", gdzie grali gracze vq3. Oznaczało to brak namacalnego kontaktu z "tamtymi" osobami.
Na peronie PKP w Jelczu-Laskowicach byłem już lekko po 17:00, co okazało się czasem zdecydowanie za wczesnym patrząc na lekkie opóźnienie się pociągu, który miał być planowo o 17:18, a przybył w fajny, zapadający już zmrok o 17:23. Na peronie spotkałem voltrona, który miał akurat klasowe wyjście do teatru. Już przed samym odjazdem dołączył do nas Łukasz, który jadąc do Wrocławia na balety z panną, którą miał odebrać z dworca PKS. Był w takim samym dobrym humorze jaki i mi towarzyszył. Więc zadowoleni (prócz voltrona - nie lubisz klasowych wyjść do teatru? :D) i przygotowani na nieprzespaną noc ruszyliśmy do stolicy dolnegośląska (drogę ta pokonujemy codziennie dwa razy).
Poldkiem taty baksa (respekt dla twojego ojca baKs) na Nowy Dwór
Na peronie mieli już na mnie czekać mst (były gracz mojego byłego klanu wRoC/pa1n, prywatnie także chodzi do mojej szkoły) i baKs (kto nie zna tego pana? :D). I rzeczywiście czekali już na mnie - odrazu przy okazji poznali człowieka, którego od bardzo dawna chcieli poznać (voltron). Udaliśmy się do głównego holu dworca, volt poszedł do teatru, baKs po ojca do restauracji (może nie wiecie, ale rodzina baKsa posiada "restaurację" na dworcu głównym PKP we Wrocławiu - z lewej strony rozkładu jazdy i zegara, czerwony sklep, już Was uprzedziłem gdzie macie nie kupować jedzenia :D). Tata baksa odrazu przypadł mi do gustu z powodu swojego poczucia humoru i ogólnego nastawienia do wszystkiego, w którym momencie akurat teraz uczestniczy.
Zapakowaliśmy plecaczki i udaliśmy się w celu szybkiego zawitania na Nowym Dworze. Jak to zwykle bywa bluzgaliśmy się nawzajem z mst (hehe ojciec baKsa zlewał, jak powiedziałem do mst, że jest nikim :D). mst oczywiście w swoim słabym stylu bluzgał promode i całą scenę cpma. No ale nie będę brał mu tego za złe, bo to jest jeszcze dziecko i nie wie co dobre. Dotarliśmy wkońcu na Nowy Dwór. Teraz pytanie: "Gdzie jest ulica Rogowska?" i drugie: "Jak tam dojechać?". Na oba te z pozoru proste pytania odpowiedzi niestety nie znaliśmy więc jechaliśmy przed siebie. Po kilku chwilach mst przypomniało się, że na ulicy Rogowskiej w jakimś sklepie komputerowym kupował komputer więc szczęśliwie trafiliśmy do celu. Wypakowaliśmy się, pożegnaliśmy ojca baKs dziękując mu oczywiście za podwiezienie i udaliśmy się tym razem w poszukiwaniu cafe "Matrix". Zadanie było trochę prostsze, ponieważ mieliśmy pewne pojęcie o tym, czego szukamy: cafe pod blokiem mieszkalnym, osobno (fajnie, bo można się drzeć). Dzięki naszym naturalnym zdolnościom szczęśliwie trafiliśmy do cafe. Narazie niestety nie mieliśmy zabardzo co tam robić, ponieważ było chyba lekko po godzinie 18:00, a spotkanie było umówione przed godziną zero, czyli 20:00. Postanowiliśmy (ja, baKs i mst) udać się w kolejne poszukiwanie, tym razem za browarem. Zadanie proste? ... z pozoru :DD
W poszukiwaniu piwa
Cafe "matrix" mieściła się można powiedzieć w środku bokowiska. Wiec żeby udać się na zakupy do położonej blisko hali targowej trzeba było się z tego zbiorowiska bloków wydostać. Oczywiście z powodu tego, że gramy w quake'a i jesteśmy z Wrocławia (lub okolic) to w mik wyszliśmy spod bloków i zmierzaliśmy w stronę hal targowych.
Weszliśmy do pierwszej hali targowej na jaką trafiliśmy. Nie chcieliśmy kupować niczego dużego czy wartościowego, tylko piwo. Czy to jest aż tak trudny do zdobycia czynnik spożywczy? Wydaje się, że nie, jednak konia z rzędu dam człowiekowi, który w nawet sporej hali targowej w której byliśmy znajdzie sklepik gdzie można kupić piwo. Udaliśmy się do drugiej hali. Tutaj znowu trudno było dostrzec jakiś spożywczy sklep z możliwością zakupu tego trunku. Jednak trafiliśmy się wkoncu na taką możliwość - chcieliśmy ją wkońcu wykorzystać. Delegowany został baks, ponieważ posiadał fajną, pojemna torbę a poza tym - o ile mi się dobrze wydaje - wyglądał najpoważniej z naszej trójki. Niestety, starsza pani ekspedientka przejęła się swoja pracą i poprosiła o dowodzik, a że baks jeszcze takiego nie posiada musieliśmy znowu szukać innego, lepszego dla nas sklepu. Nie wiem dlaczego, ale winą za niepowodzenia zakupienia piwa zostałem obarczony ja - pewnie dla tego, że choć za 23 dni skończę 17 lat to stety / niestety wyglądam na trochę mniej :DD. Kolejny sklep i znowu niepowodzenie. Udaliśmy się to trzeciego pawilonu handlowego, jednak w nim znowu nie było żadnego sklepu z takimi artykułami spożywczymi, jakie nas w tym momencie interesowały. Daliśmy sobie już spokój z tymi halami targowymi, bo one sux. W drodze powrotnej natrafiliśmy jeszcze na "Żabkę", gdzie wkońcu udało nam się kupić to, co chcieliśmy. Zadowoleni po około godzinnym poszukiwaniu obraliśmy kurs na cafe "Matrix".
Spotkanie / podział - gdzie my jesteśmy?
Pod cafe nadal czekaliśmy sami. Mst zaczął mnie bluzgać, że tak szybko przyjechaliśmy i musimy teraz czekać na dworze :D. Tematy rozmów krążyły wokół ogólno pojętych spraw Quake III Arena. Po obgadywaliśmy graczy na scenie, pozlewaliśmy z ciastka itp. Wkońcu dotarła kolejna osoba co było znakiem, że ludzie zaczną się schodzić. Minęła już 19:30 a o tej godzinie miał być organizator aka fhn|Ben'eK, czyli najszybszy człowiek na świecie. Co by nie mówić, ale sergiego poznam zawsze odrazu, strasząc posturą co najmniej ochroniarza jest o tyle charakterystyczny, że trudno go nie poznać w ciemności. Zaczęli wkońcu się powoli schodzić ludzie. BaKs miał jakieś schizowate zwidy i w każdej przechodzącej niedaleko nas osobie widział gracza i potencjalnego uczestnika naszej nocki (nawet jakieś babcie mu quake'owcow przypominały :D). Przybył nareszcie fhn|Ben'eK, fhn|krukov, fhn|shaggy i fhn|alien. Następnie niespodziewanie wpadł spodziewany przeze mnie SweepeR, potem fhn|MsT z chyba SiDem. Wrocławska ekipa była w komplecie. Po paru chwilach, które straciliśmy na rozmowach przyszli przyjezdni. Szczerze mówiąc nie pamiętam ksywek i nie umiem dopasować twarzy do nicka, ale był tam chyba sector, thrawn, rivo i jeszcze inni (sorki za niepamięć). Brakował mi już tylko saika ze Środy Śląskiej (czołowego nabijacza postów na boardzie orga). Wkońcu sai przybył, jednak chociaż podobno witaj się ze mną, to wogóle go nie pamiętam (:D).
Gracze vq3 weszli do cafe, a fani pm udali się w stronę przystanku autobusowego w celu udania się do cafe "Spider". I tutaj został popełniony największy chyba całej nocki błąd - rozdzieliśmy się. Ja z fhn|MsT i fhn|Alienem poszliśmy po myszkę, a reszta cpm'owców nie wiem gdzie poszła. Skończyło się bardzo źle - wraz z MsT i alienem nie wiedzieliśmy gdzie oni są, czy może już pojechali bez nas. W sumie mieliśmy jechać razem, wiec chyba raczej nie udali się jeszcze do "Spidera". Mieliśmy się spotkać w wyznaczonym miejscu, tylko w którym? MsT ma słabą pamięć i oczywiście tego, co do niego mówił Ben'eK nie zapamiętał. Nie wiedzieliśmy co mamy robić. Postanowiłem wsiąść sprawy trochę w swoje ręce. Zauważyłem, że jeden z autobusów (nie ten, którym mieliśmy jechać) jedzie na ulicę Legnicką. Na tą samą oczywiście, gdzie mieści się cel naszej podróży. Zaufaliśmy szczęściu i wsiedliśmy. Dotarliśmy na Legnicką, jednak teraz w którą stronę iść? W lewo czy na prawo? Byłem kilka razy w "Spiderze", więc wiedziałem jak to wszystko wygląda, jednak jaka jest nasza pozycja w stosunku do cafe? Postanowiłem iść w prawo. Na początku zastanawiałem się gdzie my jesteśmy, lecz z kolejnymi przebytymi kilometrami coraz częściej zacząłem poznawać poszczególne obiekty. Tramwaj 22 którym jeździłem do cafe jechał tam gdzie szliśmy, wiec było dobrze. I w końcu po baaardzo długim, szybkim spacerze (qcze normalnie czasami widziałem zwątpienie na twarzy MsT :D) udało nam się dojść do celu naszej arcy trudnej podróży. A pod cafe czekali zadowoleni, jakby "nigdy nic" pozostali uczestnicy naszego nocnego, kafejkowego grania.
Gramy
Wszyscy razem wtargnęliśmy do cafe Spider, wybraliśmy sobie komputery, zapłaciliśmy i mogliśmy zacząć się podłączać. Siedziałem koło fhn|Ben'Ka, więc mogłem obserwować jak porusza się najszybszy człowiek na świecie. Zaczęły się sprawy techniczne, każdy podłączał myszkę, instalował sterowniki i Quake'a. MsT miał problemy z kompem i musiał go zmienić. U mnie źle działało usb i nawet taki znawca tematu jak SweepeR nie mógł nic działać, musiałem użyć przejściówki z USB na PS2. W czasie tego ogólnego instalowania wszystkiego co potrzebne robione były pierwsze fotki i ... praktycznie karmiliśmy Sweepa :D itp. Wkońcu co niektórzy mieli już stanowiska "pracy" gotowe i mogliśmy zacząć granie w "ku trzy". Sweep sobie niestety poszedł.
Na początku kilka meczy 1on1, a potem w ciągu kilku następnych godzin tylko TDM. Team fhn trenował do CNL3, więc testowali na nas swoje taktyki itp. (jeżeli Twój team gra wkrótce z fhn w CNL3 i chcesz znać ich taktyki to zgłoś się do mnie - za niewygórowaną cenę sprzedam taktyki klanu fraghunters :D). Pierwszą mapą była cpm4 - moim zdaniem najlepsza mapa do Q3TDM, sprawdza się wspaniale w ProMode jak i vq3. Składy przedstawiały się następująco: Team fhn (MsT, alien, Ben'eK i krukov), reszta świata (sergi, shaggy, pan yapa i oczywiście grzEs). Niestety, team reszty świata nie sprostał trudnemu, dobrze zgranemu przeciwnikowi i dostawał ciężkie baty. Fhn po prostu był lepiej zorganizowany, prawie za każdym razem brał quada, co pozwoliło mu nabijać fragi i przejmować w łatwy sposób strategiczne punkty na mapie. No ale co kogo obchodzą wyniki, najważniejsza na takich imprezach jak ta nocka jest sama gra, przyjemność z niej idąca. Po kilku (dość śmiesznych dla mnie) meczach na CPM4 i krótkiej przerwie podczas której piliśmy co trzeba i ile trzeba, korzystaliśmy z WC i podczas której pan yapa oglądał ciekawe stronki z duża ilością ładnych osób na jednym zdjęciu (można zobaczyć na stronie "fotki"), rozpoczęliśmy znowu pojedynki TDM, tym razem na q3dm14tmp. Tutaj o ile mi się zdaje team fhn jeszcze bardziej ownował team reszty świata. Mieli opracowane taktyki (też znam, sprzedam :D), bindy i przede wszystkim byli dość zgrani. To wszystko wystarczyło by dużą ilością fragów wygrywać z zespołem, który w takim składzie grał pierwszy raz. Ja osobiście całą nockę grałem po prostu bez nadziejnie. Prawie nic mi "nie wchodziło" i załamywałem się patrząc jak gram. Doszedłem do bardzo prostego wniosku, że nie umiem grać na innych komputerach niż mój :(. Po kilku walkach TDM @ q3dm14 przyszedł czas na przerwę, która jak się już później okazało trwała do końca nocki. Ludzie grali 1v1, pan yapa oglądał strony przeznaczone dla osób powyżej 18 roku życia, MsT i Ben'eK na przemian cykali fotki, krukov pokolei ownowal swoich przeciwników
Nocka pm opadła z szybkości. Ja po drugiej nieprzespanej nocy (w poprzedniej spałem może 3 godziny) byłem zmęczony i śpiący. Doszło do tego, że na kilka minut włączyłem sobie mp3 i położyłem się na biurku :D. Ben'eK otwierał coraz to nowe puszki piwa, dlatego zachowywał się coraz bardziej lightowo :D. Ja co jakiś czas updateowałem newsa o tej imprezie kwakowej na naszym serwsie, gadałem trochę dzięki wspaniałemu dobrodziejstwu co się nazywa gadu-gadu z baKsem i saikiem którzy byli w "Matrix" cafe.
Sobota 01.11. a.d. 2003
Do domu
Po godzinie 4:30 zacząłem się powoli zbierać. Doprowadziłem komputer z którego korzystałem do stanu w którym go zastałem i żegnając się wyszedłem. Podczas wychodzenia towarzyszył mi Ben'eK który na dowiedzenia zrobił mi kilka głupich fotek, na których z powodu zmęczenia organizmu, braku snu itp. wyszedłem beznadziejnie. Jak byłem poza cafe ben dalej nie chciał mi dąć spokoju i robił zdjęcia - do ostatniej fotki pokazałem mu środkowy palec i tak wyszło "grzEs mówi papa" :D.
Udałem się na przystanek autobusowy, gdzie w miejskiej ciemności i porannym zimnie czekałem niecałe 20 minut na MPK o numerze 122. Po szczęśliwej jeździe pustym, czerwonym autobusem byłem już przy dworcu głównym PKP. Byłem głodny wiec w sklepie w którym często kupuje jedzenie zakupiłem zapiekankę, która okazała się nie dogrzanym gów**m. No nic, następnym razem będę o wiele mądrzejszy i nie będę kupował zapiekanki od szczerbatej, starszej, sepleniącej i brzydkiej pani. Już na peronie obrałem pozycję typowego mieszkańca tego miejsca i spałem ponad godzinę :D. Coraz bardziej doskwierało mi zimno, lecz na szczęście podjechał pociąg i mogłem sam, w ciepłym przedziale dokonać aktu powrotu do fajnego miasta jakim jest Jelcz-Laskowice. Po wyjściu udałem się na wschód, dotarłem do domu, przywitałem się z ojcem, rozpakowałem plecaczek, rozścieliłem łóżko (bo oczywiście nikt o tym nie pomyślał) i w bardzo szybkim tempie zasnąłem w ciepłej, pachnącej świeżością, pościeli ....
Koniec
Na koniec oczywiście podziękowania. Przede wszystkim Ben'kowi, który to wszystko zorganizował (nie wiem czy można to nazwać organizacją, ale dzięki Ci i za to, ważne, że wspiera się nasza scenę robiąc takie coś). Następnie podziękowanie dla baKsa i jego ojca, za podwiezie nas rodzinnym poldkiem :D i za to, że przez kilka wczesniejszy dni męczył mnie, bym na ta kwakową imprezę wogole poszedł. Podziękowania dalej dla baKsa i mst (tego vq3) za to, że odebrali mnie (w sumie nie wiem po co, i tak bym trafił, ale oki) z PKP. Dziękujemy także kwiarenkom "matrix" i "Spider" za przyjęcie nas i danie możliwości kilku godzinnej, wspólnej zabawy. Na koniec podziękowania dla Wrocławskiego MPK i PKP - Przewody regionalne, za możliwości dotarcia na miejsce i szczęśliwy powrót.